środa, 25 czerwca 2014

Szamponik z Rossmannka :)

Isana Med Urea Szampon

Producent: Szampon z 5% zawartością mocznika , obficie i intensywnie pielęgnuje włosy. Specjalna formuła z prowitaminą B5 wzmacnia włosy. Wrażliwa i delikatna skóra głowy staje się znowu aksamitnie gładka i tak dalej i tak dalej :)
Silikon frei
seifen/alkali fre
paraben frei

Skład: Aqua, Sodium Laureth Sulfate, Urea, Sodium Chloride, Cocamidopropyl Betaine, Coco-Glucoside, Glyceryl Oleate, Glycerin, Panthenol, Polyquaternium-7, Starch Hydroxypropyltrimonium Chloride, Styrene/Acrylates Copolymer, Glycol Distearate, Laureth-4, Parfum, Citric Acid, Sodium Benzoate, Formic Acid.


Zapach : Słodko - cytrusowy
Dostępność: oczywiście rossmann, cena ok 5zł
 Konsystencja : Pośrednia , ani gęsta, ani rzadka :), jak widać



 Moja opinia:
 Jak dla mnie miłe zaskoczenie,mam go pierwszy raz, w ostatnim czasie testowałam szampon z Farmony łopianowy i lniany, ale one nie równają się to tego :) ten zdecydowanie lepiej się pieni i nie podrażnia mi skory głowy, co miewam często , zwłaszcza przy zmianie szamponu, skóra głowy swędzi i pojawia się łupież, bardzo dobrze myje , szczególnie przy moich grubych włosach, często miewam uczucie, że włosy są niedomyte - przy nim wrażenia takiego nie odnoszę, mimo iż mam powiedzmy wrażliwą skórę głowy to po nim nic mi nie jest, a poczytałam opinii trochę ,gdzie często zdarzały się faktycznie różne niespodzianki i podrażnienia, no ale wiadomo nie wszystko dla każdego.Kolejnym plusem dla mnie jest brak sztywnych i poplątanych włosów po umyciu, gdzie bez odzywki ani rusz, tym szamponem umyłam pare razy na szybko i uzyskałam efekt " może być" :D

Jeżeli o mnie chodzi to myślę, że wrócę jeszcze nie raz , mimo iż przy moich włosach (gęstych, grubych) jest mało wydajny, ale za ta cenę, nie będę sobie żałować :)

Miałyście go? sprawdził się ? co myslicie ? jestem ciekawa, bo opinii negatywnych mu nie brakuje
pozdrawiam :)

sobota, 21 czerwca 2014

"Napiętnowana" Anna Maria Scarfo

Tak jak niektóre blogerki kosmetyczne opisują nie tylko recenzje o kosmetykach, ale także dodaja posty o gotowaniu, o modzie i innych, tak i jak postanowiłam od czasu do czasu wtrącić temat z innej bajki a konkretniej o książkach, które gdzieś mi się tam przewinęły, o tych co znajduja się w mojej kolekcji.
Chyba każdy z nas jeżeli już czyta to lubi taką książkę, która wciąga nas już od pierwszego rozdziału, bo  opis czy streszczenie z okładki czasem wydaje się interesujące, jednak sama książka już nie.Miewałam ksiązki, które męczyły mnie już na wstępie, dawałam im jeszcze szansę , ale ostatecznie w połowie ją odkładałam i nie wracałam do niej.

Od razu powiem też, że nie wyobrażam sobie czytać jakiejś ciekawej książki z notebooka lub w pdfie, po prostu muszę mieć papier w ręku :) pamiętam jak zawsze drukowałam notatki do nauki , inaczej nie dałabym rady się nauczyć do egazminu. Jeszcze do niedawna wymieniałam się książkami z przyjaciółką, jednak zażyczyła sobie na urodziny "książkę na ekranie" i wymianki się skończyły..
A oto jedna z ostatnich przeczytanych przeze mnie historii.


Słowa autorki: To moja historia. Nie łatwo jest ją pisać. Ani jej słuchać. Zdecydujcie więc teraz, czy chcecie ją poznać. Jeśli tak, to miejcie odwagę wysłuchać jej do końca, tak jak ja miałam odwagę przejść przez to, o czym wam opowiem.

W miasteczku San Martino di Taurianova w Kalabrii rozkwita wiosna. Anna Maria biegnie do domu, żeby piec tort na swoje trzynaste urodziny. Obok zatrzymuje się samochód. Przystojny dwudziestoletni mężczyzna , którego zna z widzenia, zaczepia ją, prawi jej komplementy . Mówi, że chce żeby była jego dziewczyną. Że porozmawia  z jej ojcem. Ze to bardzo poważne uczucie. Dziewczyna jest zachwycona. Marzy o miłości, tylko nie wie co to znaczy. Myśli, że zakochała się po raz pierwszy. Po kilku krótkich spotkaniach zgadza się pojechać z nim na przejażdżkę. Ale w samochodzie mężczyzna staje się wulgarnym brutalem. Nie ma juz mowy o miłości, o jej urodzie. Są obelgi, rozkazy, ból i przemoc. Jest ciemno, pola, gaj mandarynkowy i opuszczona chałupa. 
I są jeszcze inni mężczyźni...
Tak zaczyna się koszmar . Trzy lata gwałtów, bólu i milczenia. Anna Maria zostaje odarta z dzieciństwa, z chęci życia, z godności, nienasyceni oprawcy żądają jej ukochanej młodszej siostry, dziewczyna znajduje odwagę , by zacząć mówić. Sędzia jej wierzy. Skazuje jej dręczycieli, ale miato wydaje inny wyrok.

Jak dla mnie tego typu historie są zawsze wstrząsające, czytając tą książkę cały czas próbowałam zrozumieć dziewczynę, dlaczego tak długo zwlekała z pójściem na policję?
kolejna kwestia, którą mamy w książce to postawa kościoła, główna bohaterka po pierwszym "razie" zwierzyła się księdzu w konfesjonale, ksiądz przekazał ją pod opiekę siostrze zakonnej, która postawiła na niej krzyżyk w formie opinii " ladacznica". jedynym ratunkiem jaki dla niej widziała, to zamknięcie ją w szkole sióstr zakonnych z internatem.
Małe włoskie miasteczko , jej mieszkańcy -wydali na nią wyrok w momencie kiedy sędzia wydał wyrok na jej stręczycieli, jeszcze w 2010 roku Anna Maria żyła pod ochroną, gdyż wciąż nie była bezpieczna ani ona ani jej rodzina.
Jest to opowieść o drastycznych faktach, jakie przeszła dziewczyna mając 13-16 lat.


piątek, 20 czerwca 2014

Hipp -kremik do ciała, twarzy, dłoni dla dzieci i całej rodziny

Witajcie, dzisiaj opowiem o kremiku, który kupiłam jakieś dwa miesiące z myślą, iz będę stosowała go na skórę twarzy, która w tamtym okresie była okropnie zapchana, szorstka i z wypryskami, nie wiem co było przyczyną takiego stanu , szukałam winnych wśród kosmetyków, które mnie mogą tak zapychać, miałam kilku podejrzanych, ale do tej pory tego nie wiem. Próbowałam wielu masek oczyszczających, ale zawsze miałam wrażenie że po oczyszczaniu skóra na drugi dzień jest jeszcze bardziej zapchana. Kosmetyczka odradza mi jakichkolwiek zabiegów w gabinecie typu oczyszczanie manulane, mikro czy kawitacja, ze względu na b. wrażliwą , naczynkową i cienką skórę. 
Pomyślałam więc, że kupię sobie taki delikatny kremik o fajnym składzie i może skóra się uspokoi :)
może nie zapcha a i odetka jakoś:)








Opis z opakowania:
Krem pielęgnacyjny do twarzy i ciała HiPP Babysanft- zawiera ekologiczny olejek migdałowy. Skutecznie chroni, pielęgnuje skórę dziecka. Latwo sie rozprowadza i sprawia, że skóra pozostaje miękka i gładka. Krem jest idealny dla całej rodziny,a także pielęgnacji dłoni.
Skład:
Aqua, Helianthus Annuus Seed Oil, -olej słonecznikowy  Cocoglycerides,-subst.nawilżająca, tworzy konsystencję Cetearyl Alcohol,-subst.natłuszczająca, nawilżająca Myristyl Myristate,-emolient nawilża, natłuszcza Prunus Amygdalus Dulcis Oil- olej ze słodkich migdałów, Sodium Carboxymethyl Betaglucan,- koi podrażnienia Panthenol, Phenoxyethanol, Cetearyl Glucoside, Behenyl Alcohol, Myristyl Alcohol, Parfum, Xanthan Gum, Myristyl Glucoside, Sodium Acrylates/C10-30 Alkyl Acrylate Crosspolymer, p-Anisic Acid.














Moja opinia:
Przede wszystkim na twarz mi nie pomógł, nie czułam komfortu nawilżenia, skóra dalej była zapchana, ja oczywiście żartowałam mówiąc iż krem może mnie odetka . heheh, no ale odkąd używam krem himalaya herbal (pisałam tutaj)to widzę znaczącą poprawę , jednak ten krem i tak zużywam do ciała, do dłoni, bardzo lubię go za zapach, taki typowy dla kosmetyków dziecięcych, który jest dość wyraźny i długo się utrzymuje, wchłania się szybko i na ciało na prawdę jest ok :):):) Myślę, że jak będę miała dziecko to na pewno ten krem nie raz kupię :) 

Dostępność
-kupiłam w Hebe, cena ok.11 zł


Co myślicie o tym kremiku? Miałyście go?

Pozdrawiam :)

wtorek, 10 czerwca 2014

Mleczko Ośle - z Mydlarni :)

Kolejny nowy kosmetyk, który trafił do mojej kosmetyczki w miesiącu maj, . Balsamy, mleczka, olejki do ciała to zaraz po kremach do twarzy są moimi ulubionymi produktami. Dlatego zawsze w łazience mam kilka rzeczy do smarowania ciała i najlepiej żeby to były kosmetyki różnej konsystencji, nie potrafię uzywac jednego tego samego i zużyć do końca, tylko muszę mieć zawsze jakąś oliwkę, ciężkie masło no i lekki balsam lub mleczko, bo w sumie często się zdarza, że  każdego dnia używam coś innego i tak na zmianę :):):)
Generalnie nigdy na balsamach nie oszczędzałam, oczywiście nie kupuję nie wiadomo jak drogich, ale ogólnie akurat na to nie żałuję sobie :) wolę oszczędzać na szamponach i kosmetykach kąpielowych.
Ten poniższy kosztował po promocji ok 40zł -zakupiony w Mydlarni u Franciszka - jest to nie pierwszy kosmetyk  z tej mydlarni- lubię ich kosmetyki, zawsze mi sie sprawdzały i mają dużo kosmetyków z naturalnymi składami, nie zawsze mnie na nie stać, ale ten balsam dostałam w prezencie imieninowym od siostry :)
Oto on:



Konsystencja jak widać leciutka , szybko wchłaniająca się
Zapach: typowo mleczny, delikatny, trochę mydłowy



Skład : nie będę  przepisywać, ale jak widać na etykiecie polskiej, że mleczko jest na bazie oleju arganowego wzbogacone w ośle mleko, a widzimy, że w zasadzie oślego mleka jest więcej niż samego oleju arganowego co zresztą nie jest bazą tego mleczka, tylko olej kokosowy, poza tym mamy olej słonecznikowy i rozmarynowy,  nie sa wysoko w składzie, ale nie będę się czepiać bo ogólnie balsam na prawdę przypadł mi do gustu :)






Ogółem: Nie wiem czy balsam jest wart swojej ceny, gdzie regularna to 48 zł, balsam jest fajny, wydajny, ładnie i długo pachnie, skład naprawdę może być, ale dalej mam watpliwość czy wydałabym tyle na niego, chyba, że mam dostać znowu w prezencie -to jak najbardziej :D:D

A wy co myślicie? 
Miałyście jakieś kosmetyki z Mydlarni ?

piątek, 6 czerwca 2014

Maść/ Krem Himalaya Herbal - ideał :)

Przedstawiam produkt znakomity :) jakim jest maść/ krem Himalaya Herbal - Multipurpose cream

Dlaczego znakomity?
a dlatego:
- od ok 3tygodni stosuję na twarz rano i wieczorem zamiast jakichkolwiek kremów- zniknęły wypryski, skóra jest gładka i nie mam zapchanych porów !!! nie mam zaskórników- no może sie zdarzy jakis czasem, ale to nie to samo co do tej pory wylęgało się na całej mojej twarzy- jestem przeszczęśliwa, że znalazłam produkt idealny i to w takiej cenie ( 4,90 zł kupiony w realu) 

 

Może być również stosowany jako
środek pomocniczy w leczeniu zranień, skaleczeń, drobnych oparzeń, ran, różnego rodzaju wysypek, grzybiczych infekcji skórnych. Sama nie stosowałam na inne części ciała, zwyczajnie z braku powodów.
 Ale dla osób które mają różne probelmy skórne to
 krem zawiera wyciąg z aloesu, ma silne właściwości antybakteryjne i przeciwgrzybiczne. Zawiera także tlenek cynku, który przyspiesza gojenie się ran.






/składniki aktywne/ I  ndian Aloe (Aloe Vera), Five-leaved Chaste Tree (Vitex Negundo), Almond (Prunus Amygdalus), Indian Madder (Rubia Cordifolia), Borax Anhydrous (Tankana), Zinc Calx (Yashad Bhasma).



 





konsystencja kremowa, szybko wchłaniająca się i nie pozostawiająca efektu świecenia się
zapach : taki ziołowy, ciężko mi opisać, trochę kojarzy mi się z mydłem z nutką mentolu :)   

Ogółem jestem bardzo zadowolona jak widzicie z zakupu, na prawdę nie chce nic innego w tej chwili, bo kupię ten krem na pewno jeszcze nie raz i będę polecała w około . 

A wy miałyście ten krem? Sprawdził się ?

pozdrawiam :)

środa, 4 czerwca 2014

Letnie kolory - post o marmurkach




Cześć wszystkim, dzisiaj wpadam tylko na chwilkę bo ostatnio mam bardzo zapracowany tydzień i nie mam czasu niestety na przyjemności. W moim ostatnim podsumowaniu zakupów miesiąca maj pokazałam wam moje nowe łupy, w tym oto te dwa lakiery marmurki zakupione w chińskim sklepie po 2,50 zł, , pojawiło się zainteresowanie wśród kilku dziewczyn jak one prezentują się już na paznokciach.
A więc proszę.
Od razu mówie, że lakiery i ich kolor są typowo rażące zarówno na zdjęciu, na paznokciach, ale nie w realu :)
W realu na takie ostre kolory nie wyglądają, więc nie do końca jestem zadowolona z efektów, ale też z drugiej strony za tą cenę nie będę się czepiać :)





Do tej pory myślałam, że mój aparat jest ok, ale w przypadku robienia tych zdjęc cięzko mu było wyostrzyć efekt marmurku na paznokciach.
Mam nadzieje, że uda wam sie coś dostrzec :)
pomalowane dwie warstwy, plus za szybkie schnięcie



Generalnie, efekt taki sobie, zdecydowanie bardziej podobały mi się marmurki na nie jednym blogu w kolorach nudziakach, tutaj też przy takich ostrych kolorach efekty zanikają, no trochę wina aparatu, ale i tak za bardzo tych kropoeczek dostrzec nie można, mam nadzieje, że kiedyś uda mi się upolować kolor lepszy. Podsumowując - lakiery mnie nie oczarowały, ale na pewno w jakiś ciepły letni dzień nie raz sobie nim pomaziam :)
Co o nich myślicie dziewczyny?
Pozdrawiam :)